Category Archives: Re-Erasmus

Blog ESN UEK zmienia się w Blog Erasmus

Zapraszamy na nowy Blog Erasmus!


Gent, Ghent, Gand a po polsku Gandawa, czyli praktyki Erasmus+ w belgijskim Hotel de Flandre!

Stolica prowincji Flandria Wschodnia słynie z jednego z najstarszych uniwersytetów na świecie (Universiteit Gent), wspaniałych zabytków architektury flamandzkiej oraz wybitnego dzieła malarstwa gotyckiego – Ołtarza Baranka Mistycznego. Gandawa to miasto przede wszystkim studenckie, bowiem w mieście tym uczy się blisko 60 tysięcy młodych ludzi. Nie brakuje także turystów, Gandawa jest jednym z najchętniej odwiedzanych miast Belgii.

Zabytki architektury flamandzkiej (fot. autor)

Zabytki architektury flamandzkiej (fot. autor)


Czytaj dalej


Merhaba Izmir!

Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że pojadę na Erasmusa do Turcji chyba bym  się tylko zaśmiała. Erasmus w Turcji? Przecież Turcja nawet nie jest w Unii Europejskiej.

„To kraj muzułmański, tam jest niebezpiecznie!”- słyszałam za każdym razem, gdy mówiłam gdzie jadę. A jednak! Izmir to idealne miejsce na Erasmusa. Pół roku w Turcji było najlepszym okresem moich studiów. I chociaż miałam przez chwilę wątpliwości, to jednak postawiłam wszystko na jedną kartę i pod koniec sierpnia ruszyłam na podbój Półwyspu Azja Mniejsza.

Wieża zegarowa- symbol Izmiru

Wieża zegarowa- symbol Izmiru

Czy Turcja jest krajem muzułmańskim i czy jest tam niebezpiecznie? Dwa miesiące przed moim wyjazdem na Erasmusa wybuchły strajki w kilku większych miastach Turcji, w tym w Izmirze. Fakt, że MSZ ostrzegało przed wyjazdami do tego kraju, nie wróżył dobrze mojej wymianie. Na szczęście wszytko ucichło i przez cały mój pobyt tam nie czułam, że może mi coś grozić. Turcja jest krajem muzułmańskim, ale zdecydowanie zeuropeizowanym. Kobiety mogą ubierać się, jak chcą i nie muszą chodzić wszędzie w towarzystwie mężczyzny. A po pewnym czasie można się też przyzwyczaić do nawoływania do modlitwy z meczetów pięć razy dziennie.

Zachód słońca w Stambule

Zachód słońca w Stambule

Każde tureckie miasto ma jakiś przydomek. Ten, który został nadany Izmirowi jest początkowo dość zaskakujący: güzel Izmir – piękny Izmir. Miasto na pierwszy rzut oka nie ma wiele do zaoferowania, zwłaszcza jeżeli będziemy je porównywać z bajecznym Stambułem czy słoneczną Antalyą. Trzecie co do wielkości miasto Turcji i główny port Morza Egejskiego dla przeciętnego turysty jest przystankiem przed poznaniem ,,prawdziwej’’ Turcji. Izmir, a raczej antyczna Smyrna to dziś nowoczesne miasto z mieszanką kulturową, którą można odkrywać bez końca. Tureckie bazary, zamek Kadifekale, wybudowany z rozkazu Aleksandra Wielkiego, wakacyjne kurorty Morza Egejskiego, ruiny starożytnego Efezu czy tarasy wapienne z gorącymi źródłami Pamukkale- to tylko kilka powodów, dla których warto odwiedzić Izmir. Tam nie można się nudzić!

Gorące źródła Pamukkale

Gorące źródła Pamukkale

Moją erasmusową przygodę zaczęłam od miesięcznego, intensywnego kursu języka tureckiego, dzięki któremu codzienne czynności, takie jak zakupy były zdecydowanie łatwiejsze. Niestety Turcy nie mówią zbyt dobrze po angielsku, dlatego moja motywacja była większa.

Mieszkanie znalazłam dzięki Turkowi mieszkającemu w Polsce, który mieszkał kiedyś z Polką mieszkającą na stałe w Izmirze. Moja nowa współlokatorka- zakochana w Turcji i mieszkająca tam od lat była świetnym ,,tłumaczem’’ kultury tureckiej.

Cena wynajmu pokoju to maksymalnie ok. 200 euro. My mieszkałyśmy 2 minuty od promenady, dlatego mieszkanie było droższe, ale śniadania jedzone na balkonie z widokiem na Morze Egejskie były tego warte.

Kampus Uniwersytetu Yasar

Kampus Uniwersytetu Yasar

Studiowałam na prywatnej uczelni Yaşar i powiem szczerze, że byłam zachwycona studiami, ludźmi i kampusem. Studia na tym uniwersytecie dla wszystkich są po angielsku, dlatego Erasmusi studiują z regularnymi studentami. Co oferuje uczelnia swoim studentom? Nowoczesny kampus z siłownią, kinem, restauracjami, a nawet barem na dachu najwyższego budynku. Zajęcia w małych grupkach, prowadzone przez świetnych wykładowców. A dla Erasmusów dodatkowo wyjścia, imprezy integracyjne oraz cudownych mentorów, z którymi do tej pory utrzymuje kontakt.

Erasmusowy road trip- Troja

Erasmusowy road trip- Troja

Koszty życia w Turcji są porównywalne do tych w Polsce. Tanie i świeże owoce, warzywa i ryby są dostępne cały rok- nie ma jak pyszne i świeże truskawki, granaty czy arbuzy w styczniu. Niestety mięso jest droższe i gorszej jakości, a że Turcja jest krajem muzułmańskim, to niestety nie ma szans na kupienie wieprzowiny. Jeśli tureckie jedzenie kojarzy wam się tylko z kebabami, to po Erasmusie tam na pewno zmienicie zdanie. Turcja to prawdziwy raj kulinarny.

Na koniec o pogodzie. Nie obiecuje, że w Turcji będzie 30 stopni w styczniu, bo byłoby to zbyt piękne, ale mogę powiedzieć, że sezon plażowy może trwać tam praktycznie do końca października. No i zimą jest stosunkowo ciepło- temperatura nie spada poniżej zera, ale niestety często pada deszcz.

Wschód słońca w Kapadocji

Wschód słońca w Kapadocji

Jeżeli jesteście ciekawi świata, chcecie poznawać nowe kultury, a przy tym dużo podróżować i przeżyć imprezy na łodzi czy plaży… jedźcie na Erasmusa do Izmiru!

Martyna Kołacz

martynakolacz2709@gmail.com


6-miesięczne La dolce vita we Włoszech – witajcie w Bolonii!

Dla mnie jako osoby uwielbiającej kulturę włoską to, że zdecydowałem się wyjechać na swojego Erasmusa do Bolonii było zupełnie naturalne. Co do uczelni, wybór padł na Uniwersytet Boloński. Bo któż by nie chciał studiować w tych samych murach co Mikołaj Kopernik, czy sam Dante Alighieri. Uczelnia ta założona w roku 1088 jest jednym z najstarszych uniwersytetów na świecie.

1

Jeśli chodzi o miasto, można je opisać za pomocą trzech przymiotników: la grassa, czyli „tłuste” ze względu na kuchnię, la dotta, czyli „uczone” ze względu na uczelnię oraz la rossa, co oznacza czerwone, ze względu na kolor budynków, ale też ze względu na dawne upodobania polityczne mieszkańców. Piazza Maggiore, czyli główny plac Bolonii, na którym można zobaczyć Fontannę Neptuna oraz Bazylikę San Pietronio stanowi centrum miasta. Bolonia to miasto pełne arkad, pod którymi spacer nawet  w czasie deszczu jest atrakcją.

4

Miasto ma wiele do zaoferowania i to zwłaszcza dla studentów w związku z tym że co roku 1,7 tysięcy Erasmusów wybiera go, aby w nim przeżyć swoją przygodę z kulturą włoską. W Bolonii prężnie działają dwie organizacje, które zapewniają studentom zagranicznym wiele atrakcji rozrywkowych, turystycznych, czy też sportowych – niekoniecznie w samym mieście. Jedną z nich jest ESN Bologna. Bolonia z innymi miastami ma świetne połączenie komunikacyjne zwłaszcza z tymi położonymi na północy Włoch. Wenecja czy Mediolan stoją więc otworem dla każdego!

5

Bolonia od pewnego czasu stanowi miasto muzyki UNESCO, dlatego muzyczne wydarzenia organizowane są tutaj bardzo często. Bilety warto zamawiać z wyprzedzeniem, bo cieszą się dużą popularnością i są tanie. W towarzystwie można miło spędzić czas w barze przy apperativo, czy pójść na pizzę (najbardziej ulubiona i jedna z najtańszych form obiadu dla każdego studenta).

Czas spędzony na Uniwersytecie był dla mnie jednym z najciekawszych przeżyć. Pracować i spędzać czas w wielokulturowym środowisku może wiele nauczyć i rozwinąć wiedzę o innych kulturach. Włochy to naród bardzo otwarty. Przed testami studenci spędzają czas, ucząc się wspólnie i to bardzo efektywnie. Było to dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem, ale też stanowiło nie lada wyzwanie, bowiem nauka w grupie włoskiej odbywała się w języku włoskim, chociaż zajęcia odbywały się po angielsku. Bardzo dobrym pomysłem jest zapisanie się na kurs włoskiego, który jest bezpłatny i organizowany dwa razy w semestrze, jednak terminy zapisów są różne, więc warto się wcześniej zorientować, by ich nie przegapić. Zajęcia zaczynały się często z opóźnieniem, dlatego radzę poczekać, bo jeśli zajęcia się zaczynają o 16 i jest tylko kilka osób i nawet jeśli jest już 20 minut po 16, to nic to nie oznacza. Zajęcia, które wybrałem były po angielsku i odbywały się na kierunku Business & Economics. Zajęcia trwające 3 godziny, niektóre nawet 4 godziny mogą czasami się ciągnąć, ale uwierzcie, warto chodzić. Uważam, że kadra ma duże doświadczenie, dlatego uczęszczanie na  zajęcia sprawiło mi ogromną przyjemność. Wykładowcy mówią biegle po angielsku z ledwie słyszalnym akcentem. A w Bolonii, jak i w innych miastach na północy dużo osób potrafi mówić po angielsku, więc bez stresu.

3

Na koniec wspomnę o kosztach utrzymania: jako takich akademików Uniwersytet nie posiada, więc warto szukać mieszkania wszędzie i w sumie jak najwcześniej. Nawet najlepiej jest zarezerwować sobie kilka dni w hotelu. Ogłoszeń w mieście jest mnóstwo. Myślę, że 300 euro to jest cena typowa za miejsce w dwójce, plus minus 50 euro. Miesięczny koszt utrzymania abonamentu telefonicznego (korzystałem z Wind) to 10 euro. Zakupy różnie zależy od osoby, ale tylko w supermarketach, więc warto znaleźć jeden blisko mieszkania. Odnośnie pizzy ceny od 2.50 w górę za całą, kawałki są za około 1,60.

2

Polecam,

SB

sebastian.baran.1993@gmail.com


Small campus, big experience – Erasmus w Deauville

Na pytanie jak wspominam mojego Erasmusa, moja odpowiedź brzmi: „Którego?”. Moja wymiana we Francji nie była bowiem moim pierwszym, a nawet drugim Erasmusem, a licząc także wolontariat była w zasadzie czwartym dłuższym zagranicznym wyjazdem. Kto już kiedyś przeżył doświadczenie wymiany studenckiej, doskonale mnie zrozumie, ten kto się dopiero na nią decyduje, mam nadzieję, że bardzo szybko upewni się po przeczytaniu mojego tekstu, że to dobry wybór i niedługo sam dołączy do grupy „uzależnieni od podróży”;)

Po moim pierwszym Erasmusie w Hiszpanii, praktykach Erasmus na Fuerteventurze i wolontariacie w Peru, przyszedł czas na Francję. Mój wybór padł na małe miasteczko w dolnej Normandii, Deauville. Wybór, to w sumie dużo powiedziane, ponieważ chcąc być szczerą powinnam powiedzieć, że wyglądało to bardziej jak zakręcenia globusem i zatrzymanie go palcem z zamkniętymi oczami. Jadąc tam, nie wiedziałam o tym miejscu w zasadzie nic, a wybór był zupełnie przypadkowy.

Małe miasteczko, weekendowy kurort Paryżan, ceny zdecydowanie nie studenckie, filmy w kinie tylko po francusku, ulice wieczorami (jeżeli nie jest to weekend) świecą pustkami, a do Paryża wiedzie jedynie pociąg, który bez zniżek lub wcześniejszego zakupu kosztuje 34 euro. Zapytacie, czy piszę ten artykuł, żeby was zniechęcić do przyjazdu do tego miejsca? Otóż nie, to co chcę powiedzieć, to że nawet w takim miejscu, można przeżyć niesamowite chwile, bo to, co tworzy miejsce niezapomnianym to niezwykli ludzie i ja zdecydowanie takich tam spotkałam. Był to na pewno inny wyjazd od poprzednich, każdy jest inny, ale jedna rzecz jest pewna: ani przez chwilę nie żałowałam, że właśnie tam zaniosły mnie koleje mojego życia:)

Po dość długim wstępie, wypadałoby mi przejść do jakichś konkretów. Na laniu wody, jeszcze żadna porządna kampania nie została zbudowana;)

1

Na zdjęciach zamieszczonych powyżej od lewego górnego rogu znajdziecie: 1.Widok, który ujrzycie jako pierwszy po wyjściu z dworca kolejowego Deauville-Trouville. 2.Małe i urokliwe uliczki Normandii. 3.Place Morny – główny plac Deauville zapełniony kawiarenkami, restauracjami i oczywiście piekarniami z pysznymi bagietkami i croissantami. 4.Kasyno w Deauville.

#Deauville

Tak jak już wspomniałam, miasteczko jest malutkie. Wszystko jest w zasięgu dystansu, który spokojnie można przejść na piechotę. Również do sąsiedzko położonego Trouville, połączonego z Deauville Mostem Belgijskim (Pont des Belges Trouville-sur-Mer), można się wybrać na nogach. Zresztą, jeżeli ktoś nie dysponuje własnym samochodem, inny sposób jest niemożliwy, bo transport miejski tam nie istnieje. Oba miasteczka są dość drogie, chociaż Trouville jest relatywnie trochę tańsze. Jednak klimat, zabudowa i bliskość morza zapewniają klimat, który rekompensuje poziom cen. Dla zmęczonych dużymi miastami, dojście na uczelnię w maksymalnie 15-20 minut pośród uroczych budyneczków będzie zdecydowanym atutem. Jedynie czasem trzeba być przygotowanym na silne wiatry i deszcze, w końcu klimat oceaniczny jakoś musi o sobie dać znać.

Do jednych z atrakcji można zaliczyć kasyna: jedno w Deauville i drugie w Trouville. Oczywiście nie zachęcam tutaj do hazardu, ale z ciekawości raz można się wybrać, czasem włożone do maszyny 5 euro może się pomnożyć;) Dla tych zaś, którzy niekoniecznie są przekonani do tej formy spędzania wolnego czasu, mogę zaproponować basen o długości olimpijskiej z wodą morską. Przynosi zdecydowanie odprężenie, zwłaszcza po całodniowych zajęciach na uczelni. A dla wielbicieli spacerów, oprócz plaży, gdzie można nawdychać się jodu, warto także odwiedzić pobliskie wzgórza, gdzie znajdziecie pozostałości po bunkrach zbudowanych podczas II wojny światowej.

2

Zdjęcia od lewego górnego rogu: 1.Charakterystyczna zabudowa Normandii. 2.Plaża wieczorną pochmurną porą (też ma swój urok). 3.Widok na Trouville z balkonu o wschodzie słońca. 4.Marina w Deauville

#Uczelnia

Kampus w Deauville jest niezwykle mały, trudno go nawet nazwać kampusem, gdyż mieści się w jednym budynku, a wejście do niego możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Z tego powodu przylgnęło do niego motto: „small campus, big family”. I faktycznie, można tam się czuć jak w domu. Zawsze jest z kim porozmawiać, panie w sekretariacie zawsze chętne do pomocy, a w „Bubble room” przeznaczonym do jedzenia można zawrzeć nowe znajomości. W takim małym budynku znalazło się nawet miejsce na stół do tenisa stołowego dla żądnych ruchu podczas całodniowych zajęć.

3

No właśnie zajęcia… Dla nas, Polaków, system może wydać się trochę dziwny, ponieważ zamiast semestru zajęć ze wszystkich przedmiotów, dostaniecie plan z jednym przedmiotem trwającym od 1-2 tygodni, od rana do popołudnia, zazwyczaj codziennie. Przedmiot kończy się zazwyczaj prezentacją jako formą continuous assesment, a do tego jest końcowy esej zadany do domu jako final assesment. I dopiero po zakończeniu jednego przedmiotu, rozpoczyna się drugi. System ten ma swoje plusy i minusy, ale na pewno wiele można się nauczyć. Zajęcia prowadzone są przez międzynarodowych wykładowców, mnóstwo case study, dyskusji i praktycznej wiedzy, a do tego możliwość pracy w grupach z ludźmi z różnych kultur, co wierzcie mi, w znakomity sposób sprawdzi waszą tolerancję na odmienne sposoby patrzenia na wiele kwestii.

Generalnie treści przekazywane podczas zajęć nie należą do bardzo trudnego materiału, a końcowy esej można sobie spokojnie napisać w zaciszu domowym, bez presji uciekającego czasu, jak to często bywa na egzaminie. Do tego ma się możliwość poszerzenia wiedzy w danym temacie we własnym zakresie. Jednak całodniowe zajęcia z tego samego przedmiotu kończące się prezentacją na koniec tygodnia, czasem bywają męczące. Zmęczenie jednak jest wynagradzane satysfakcją z dobrze wykonanej roboty 🙂

#Ludzie i imprezy

No to przechodzę do części, na którą każdy Erasmus czeka: imprezy;)

4

Tak jak już wspomniałam, Deauville jest dość drogim miasteczkiem, dlatego jeżeli ktoś nie chce wydać na piwo 0,33l 8 euro, to raczej zostanie w domu. Z tego powodu wszelkiego rodzaju imprezy to zazwyczaj domówki, co widać na powyższych zdjęciach. Chodzenie do baru, żeby się czegoś napić, tak jak można to spokojnie robić w na przykład w Hiszpanii czy Portugalii, tutaj jednak jest cięższe do zrealizowania. Jednak jeżeli ktoś ma ochotę na potańczenie, to po małym beforze w mieszkaniu, można wybrać się do jednego z klubów, nie jest ich nieskończenie wiele, ale z dobrym towarzystwem zdecydowanie wystarczająco. Jeżeli już zaś mowa o towarzystwie, to w moim przypadku ja trafiłam na klasę, gdzie 45% stanowili Francuzi, 50%Hindusi plus trzech Chińczyków i ja jedna Polska, także było bardzo międzynarodowo. Nie przeszkodziło to jednak w zawarciu wspaniałych przyjaźni. Ważne jest, aby nie zamykać się na, zdawałoby się, odległych nam kulturowo ludzi, ponieważ odmienny nie znaczy gorszy, a studenci z odległych krajów mogą stać się najbliższymi Ci tam ludźmi i sprawić, że swojego Erasmusa będziesz pamięć głównie dzięki nim, a dodatkowo nauczysz się ogromu ciekawych rzeczy! 😉

Jeżeli mowa o imprezach, to nie przegap pożegnalnej gali, która organizowana jest na koniec roku. Za kwotę 15 euro, która naprawdę nie jest wygórowana, dostaniesz kolację z deserem, open bar, liczne atrakcje i ogrom szampańskiej zabawy w eleganckim anturażu 🙂 Naprawdę warto!

5

#Podróże

Na początku niestety muszę podkreślić, że Francja w ogóle nie jest tania, a zatem podróże do tanich też nie należą. Moim priorytetem było odwiedzenie koleżanek z pierwszego Erasmusa, więc za cel moich podróży wybrałam Bordeaux, potem Brukselę i na zakończenie Paryż. Jeżeli zaplanujecie sobie wojaże z większym wyprzedzeniem, większe są szanse, że znajdziecie tańsze bilety (iDTGV, SNFC, Eurolines). Warto skorzystać także z transportu firmy Mega Bus, która oferuje przejazdy do Brukseli czy Amsterdamu nawet za £20 w obie strony. Oczywiście trzeba najpierw dojechać do Paryża, co dodaje kosztów, dlatego warto wykorzystać przerwę w połowie semestru, która trwa około 2 tygodni, wtedy można za jednym razem odwiedzić kilka miejsc, płacąc tylko za jedną podróż do Paryża.

7

Mimo że podróżowanie jest drogie, to jednak Erasmus, to właśnie podróże, więc nie żałujcie na to pieniędzy. Można zaoszczędzić na czymś innym, ale to podróże zapewnią wam niezapomniane wspomnienia. Kiedy, jak nie teraz? 🙂

6

#Praktyczne informacje

  1. Dojazd pociągiem do stacji Deaville-Trouville ze stacji Paris Saint-Lazare; koszt bez zniżki 34 euro. Jeżeli jednak kupimy kartę studencką za 50euro (która daje 50% zniżki) lub po prostu zadbamy o wcześniejszy zakup, cenę tę można obniżyć.
  2. Mieszkania dostępne są zarówno w Deauville jak i w Trouville, z obu miast można bez problemu dojść na piechotę na uczelnię. Maksymalny czas dojścia na piechotę na pewno nie przekroczy 20 minut.
  3. Warto zatroszczyć się o dofinansowanie z CAF, chociaż cała procedura jest dość czasochłonna, to zdecydowanie opłaca się poczekać. Do otrzymania pieniędzy konieczne będzie założenie francuskiego konta bankowego, w czym pomagają sympatyczne panie w administracji uczelni. Uwaga! Zwrot części kosztów nie obejmuje pierwszego miesiąca zamieszkania.
  4. Może zaistnieć konieczność dobrania dodatkowego przedmiotu po powrocie do kraju z uwagi na fakt, że tam studenci też zobowiązani są napisać pracę magisterską, za którą mają przyznawane punkty z puli 30ECTS. Erasmusi oczywiście nie są tu uwzględniani ze względu na tymczasowość pobytu.

Na zakończenie

Małe miasteczko, mały kampus, droga Francja, często niemówiący po angielsku Francuzi oraz wiele innych rzeczy, które wam się pewnie nie spodoba… owszem, nie będę mówiła, że wszystko jest idealne. Jednak na koniec dnia, to nie jest to, co się pamięta, zdecydowanie nie. To, co zostaje w pamięci, to ludzie i chwile spędzone z nimi w niesamowitych miejscach. Może nie jest to płynąca sangrią Hiszpania czy Włochy z pyszną pizzą na każdym rogu, ale jest tutaj coś innego, klimat, który na pewno sprawi, że nie będziecie żałować tego, że tutaj przyjechaliście. Także pakujcie walizki i wyjeżdżajcie. Życie jest za krótkie, żeby siedzieć w jednym miejscu, a świat zbyt pełen wspaniałych ludzi, żeby nie wyjść im naprzeciw i ich nie poznać. To w drogę! 🙂

8

Joanna Mokijewska

Jeżeli mielibyście więcej pytań do mnie, bo pewnie zapomniałam wspomnieć o wielu kwestiach, to piszcie śmiało maile, zostawiam wam mój adres: jmokijewska@gmail.com


W HISZPAŃSKIEJ KRAINIE DESZCZOWCÓW – ERASMUS W SANTIAGO DE COMPOSTELA

Santiago de Compostela jest niewielkim miastem położonym w północno – zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego znanym głównie z turystyki pielgrzymkowej (szlak Camino de Santiago). Bliskość Oceanu Atlantyckiego wpływa na deszczową pogodę w regionie (kalosze i solidna parasolka jako „must have”!), ale można się do niej przyzwyczaić. To idealne miejsce dla osób, które chcą uciec od zgiełku metropolii oraz preferują urokliwe i klimatyczne miejscówki. Zdecydowanie warto dać Santiago szansę i spędzić tam swojego Erasmusa 🙂

Widok na panoramę miasta

Widok na panoramę miasta

#Uniwersytet

Uczelnia oferuje kursy odpowiadające naszym studiom pierwszego (grado) i drugiego (master) stopnia na kilku wydziałach (zarówno nauki humanistyczne i ścisłe). Uniwersytet składa się z dwóch kampusów położonych w północnej i południowej części miasta (odległość między nimi to ok. 30 minut pieszo). Większość przedmiotów wykładana jest po hiszpańsku, niektóre nawet po galicyjsku, ale można znaleźć także kursy w języku angielskim. Zajęcia podzielone są na wykłady i ćwiczenia i trwają ok. 60 minut. Część ćwiczeniowa zazwyczaj wymaga więcej wkładu własnego (prezentacje, rozwiązywanie zadań i kazusów). Do wszystkich prowadzących zajęcia można zwracać się po imieniu (jakoś nie mogłam się do tego przyzwyczaić), ale Erasmusi nie mogą liczyć na ulgowe podejście na egzaminach:).Semestr zimowy zaczyna się już we wrześniu, natomiast letni kończy w maju. W biurze zajmującym się wymianami studentów można porozumieć się po angielsku (co nie jest takie oczywiste w Galicji), a pracownicy uczelni są bardzo elastyczni – ja zmieniłam cały program zajęć po przyjeździe do Santiago bez żadnych problemów. Warto „przetestować” różne zajęcia, żeby wybrać te najciekawsze i odrzucić nudne lub zbyt trudne.

Link do strony uczelni : http://www.usc.es/

#Zakwaterowanie

Najczęściej wybieraną opcją jest wynajem pokoju bądź mieszkania. Ceny wynajmu wahały się od 150 do 250 EUR miesięcznie w zależności od standardu i odległości od centrum miasta. Uczelnia oferuje także akademiki, ale podobno są trudno dostępne i drogie (nie jestem w stanie zweryfikować tej informacji, gdyż nie znam nikogo kto mieszkał w akademiku w Santiago). W znalezieniu mieszkania na miejscu pomaga ESN, ale warto też rozejrzeć się jeszcze przed wyjazdem na forach bądź grupach dyskusyjnych. Ja swoje mieszkanie znalazłam przez grupę na facebooku utworzoną dla osób wyjeżdżających na Erasmusa do Santiago. Uwaga: dosyć przykrą niespodzianką mogą okazać się powszechne problemy z pleśnią w mieszkaniach, szczególnie w tych nieogrzewanych.

Uliczna parada pod osłoną deszczu

Uliczna parada pod osłoną deszczu 🙂

#Życie codziennie i praktyczne informacje

Będąc na Erasmusie w Santiago, warto poświęcić trochę czasu na degustację miejscowej kuchni. Galicja obfituje w owoce morza, zatem koniecznie trzeba spróbować „pulpo de gallega”, czyli ośmiornicy przyrządzonej po galicyjsku. Miłośnicy słodkości na pewno nie rozczarują się Tartą de Santiago, ciastem przygotowanym z migdałów zamiast mąki (rewelacja – mogłabym to jeść bez końca). Kawa na mieście to koszt 1 – 2 euro, podobnie lampka wina bądź caña piwa. W barach i restauracjach do zamówionych napojów właściwie zawsze otrzymamy tapas – czasem w postaci chipsów czy orzeszków, a czasem pysznego sera Manchego lub Jamón Serrano. Mimo że Santiago jest niewielkie, nie można narzekać na brak nocnych rozrywek. Oprócz miejscówek typowych dla Erasmusów (klub Apollo, Pub Central Perk), można znaleźć dużo klimatycznych knajpek z pysznym jedzeniem i muzyką na żywo.  Warto skorzystać z oferty przygotowanej przez ESN Santiago, która zajmuje się organizacją integrujących kolacji, imprez i wyjazdów. Dobrą alternatywą jest grupa Sharing Galicia, która także zajmuje się organizacją eventów, ale trochę w bardziej kameralnym gronie. Będąc w Galicji warto wybrać się na piknik na wybrzeże lub poświęcić trochę czasu na zwiedzanie okolicznych miast (Coruña, Vigo czy Ourense). W samym Santiago de Compostela polecam zwiedzanie katedry wraz z wejściem na jej dach – świetna okazja do podziwiania panoramy miasta.

Katedra w Santiago de Compostela – meta pielgrzymów

Katedra w Santiago de Compostela – meta pielgrzymów

Trudno opisać miesiące spędzone w Santiago w kilku zdaniach. Niewątpliwie było to jedno z ciekawszych doświadczeń w moim życiu.  Jeśli chcesz wybrać Santiago jako cel swojej wymiany i masz jakiekolwiek pytania lub wątpliwości, to pisz na martynahilgner@gmail.com

Martyna Hilgner


„Studenci w świat wzięci”

10257537_1142338045780234_363963458202494992_o

Karol Peszko – Education Officer ESN UEK, a prywatnie doświadczony Erasmus był gościem audycji „Studenci w świat wzięci” w Polskim Radiu, w której opowiedział o szczegółach swojego Erasmusa w Atenach, a także planach na przyszłość i korzyściach płynących z udziału w programach wymian studenckich. Gorąco zachęcamy Was do wysłuchania wywiadu z Karolem, do którego link znajdziecie poniżej.

http://www.polskieradio.pl/10/3962/Artykul/1450913,Studia-w-Grecji-dobrzy-wykladowcy-partie-polityczne-na-uczelni